Lech Wałęsa przyzwyczaił nas już, że co jakiś czas zwraca na siebie uwagę. Tym razem znów oznajmił, że jest pogodzony z tym, co nieuchronne. Wprost mówi, że jest gotowy na „koniec”. Dziennikarzom portalu Interia powiedział, że „czeka na wiadomość z drugiej strony”.
Lech Wałęsa znów się żegna ze światem
Był prezydent Polski regularnie powraca do przestrzeni publicznej, by nas poinformować, że jest pogodzony z tym, co nieuchronne. Chodzi o śmierć. Jak doniósł jakiś czas temu portal burbonik.pl, Wałęsa twierdził, że wie, że lada moment przeniesie się do wieczności.
Swoją gotowość na spotkanie z Bogiem wyraził właśnie kolejny raz w trakcie wywiadu z dziennikarzami portalu Interia.pl. Przyznał wręcz, że przygotowania są już na zaawansowanym etapie, bo jest już spakowany i „czeka na wiadomość z drugiej strony„.
Kolejnym smutnym faktem było to, że ostatnie święta nie były dla niego miłe. Jak powiedział oficjalnie, nie obdarował nikogo prezentami. Powodem miał być brak pieniędzy spowodowany epidemią. Lech Wałęsa z powodu obostrzeń nie może bowiem latać po świecie i zarabiać na prelekcjach.
„Jestem bankrutem”
Zrezygnowanie w głosie Wałęsy słychać na każdym kroku. Na ostatnie święta nikt nie dostał od niego prezentu, bo twierdzi, że jest bankrutem. Przyznał też, że to już były jego 77. święta, a dobra doczesne, które zgromadził, oddał.
– Zauważyłem, że po 60 ciało wietrzeje. Nie jest już takie sprężyste. To powoduje zaginanie krążenia. Żeby to wszystko dobrze chodziło, trzeba zmniejszyć załamywanie tłuszczowe. Jednak mam dwie kosy na karku, czyli 77 lat – stwierdził były prezydent.
Problemów Wałęsa ma jednak więcej. W „Super Expressie” opowiadał nie tak dawno dziennikarzom o tym, jak dopadł go efekt jojo. Co na to jego żona Danuta?
– Bardzo się kochamy z Danutą, choć daleko się usamodzielniliśmy. Ja czym innym się zajmuję i bawię, ona czym innym, ale to nie zakłóca naszego małżeństwa i naszego porządnego zachowania – ujawnił.