Natalia Kukulska i jej mąż, muzyk Michał Dąbrówka, od siedmiu lat dążą do swojego marzenia – własnego, domowego studia. Dziś mogą tu nagrywać utwory, spotykać się z zespołem i zapraszać znajomych. Podczas prób do trasy koncertowej „Dobrostan” piosenkarka wpuściła dziennikarzy VIVY.pl do miejsca, które stworzyła z wielkim wysiłkiem i emocjami.
Jak powstało studio.
Małe podwarszawskie miasteczko, ciche uliczki i spokojna atmosfera – to właśnie tutaj piosenkarka postanowiła wybudować obok swojego domu osobny budynek, który ostatecznie przekształcił się w studio. Droga do celu nie była jednak łatwa. „To był trudny test. Dziś jestem silniejsza, bo z Michałem się nie poddaliśmy i osiągnęliśmy cel. Ale po drodze napotkaliśmy wiele trudności. Byliśmy przyzwyczajeni do pracy z dźwiękiem, ale okazało się, że trzeba też znać niuanse konstrukcji. „Warto było rozproszyć naszą uwagę — i od razu zostaliśmy zwiedzeni, a nawet oszukani” – przyznała artystka.
Według Natalii, konstrukcja stała się prawdziwą próbą dla ich związku. „Każdy ma swój sposób radzenia sobie ze stresem. Na przykład ja najpierw się denerwuję, a potem odpuszczam i idę dalej. A Michał wręcz przeciwnie, zamyka się w sobie i marzy o tym, żeby po prostu odejść. W takich chwilach ważne jest, żeby mieć obok kogoś, kto cię wesprze. Ale oczywiście były też kłótnie i zmęczenie” – dodała piosenkarka.
Próby i radości.
Były chwile, kiedy małżonkowie żałowali rozpoczęcia projektu. „Myśleliśmy: «Po co się w to angażujemy? Przecież wcześniej był spokój». To był naprawdę test. Mam nawet piosenkę „Próba” – o tym, że mimo trudnej drogi, wszystko, co złe, mamy już za sobą” – powiedziała Kukulska.
A jednak chwile szczęścia przeważyły. „Pamiętam, jak w pierwszą wigilijną noc przywieźli tu fortepian – moje odwieczne marzenie – usiadłam na kanapie i płakałam ze szczęścia. Wtedy zrozumiałam: tak, było ciężko, ale było warto” – przyznała piosenkarka.