Zwyczajny poranek na farmie rodziny Johnsonów niespodziewanie przerodził się w prawdziwą katastrofę – na środku pola pojawił się gigantyczny krater. Obawiając się możliwych konsekwencji, małżeństwo natychmiast wezwało policję. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce zdarzenia, spodziewali się zobaczyć tylko ziemię i kamienie. Jednak na dnie znaleźli coś tak dziwnego i niepokojącego, że wykraczało to poza ramy zwykłego naturalnego zawalenia.
Podczas gdy policja badała tajemniczą dziurę, małżeństwo siedziało w domu w napięciu. Gdy tylko funkcjonariusz wrócił, Erica natychmiast zasypała go pytaniami:
– Panie funkcjonariuszu, znalazł pan coś?
W odpowiedzi funkcjonariusz powiedział poważnym tonem:
– Państwo Johnson, proszę z nami.
Policja odprowadziła ich do samochodu i zawiozła na komisariat, gdzie małżeństwo zostało przesłuchane oddzielnie. Pomimo całkowitego braku dowodów, podejrzewano ich o udział w powstaniu krateru. Zaledwie kilka godzin później, przekonawszy się o swojej niewinności, śledczy wypuścili parę, ostrzegając, że pozostaną pod obserwacją, dopóki nie znajdą prawdziwego sprawcy.
Mieli oni bezwzględny zakaz wpuszczania kogokolwiek na posesję i rozmawiania o tym, co się wydarzyło. Tymczasem farma zamieniła się w prawdziwą kwaterę główną – na terenie pracowali eksperci, policjanci i badacze. W miasteczku wiadomość o zapadlisku na posesji Johnsonów stała się głównym tematem rozmów i wkrótce do domu przybyli dziennikarze z kamerami i mikrofonami.
Postępując zgodnie z instrukcjami policji, para odmówiła komentarza. Jednak pewnego dnia ciszę przerwał telefon – zadzwonił były kolega z klasy Marka, obecnie geolog. Zasugerował, że zapadlisko mogło nie być naturalne, lecz mogło zostać utworzone przez ludzi.
O świcie na posesję sprowadzono ciężki sprzęt, aby przeprowadzić głębokie wykopaliska. Tymczasem gazety sugerowały możliwy udział Johnsonów w nielegalnych działaniach.
Kilka dni później sytuacja zaostrzyła się: w nocy ktoś próbował włamać się do domu. Następnego wieczoru intruz powrócił, ale tym razem Markowi i Erice udało się go zatrzymać przed przybyciem policji. To skłoniło ich do zastanowienia się nad związkiem między nocną wizytą a tajemniczym lejem krasowym.
Wkrótce śledztwo oficjalnie potwierdziło, że para nie miała nic wspólnego z tym incydentem. Prawdziwa przyczyna zawalenia okazała się o wiele bardziej prozaiczna, ale i groźniejsza. Pod ziemią znajdowały się nielegalne kopalnie wykopane przez grupę nielegalnych poszukiwaczy cennych minerałów. Zatrzymany złodziej był powiązany z tą grupą.
Kiedy wszystko w końcu się wyjaśniło, Mark i Erica poczuli ogromną ulgę. Ten incydent uświadomił im, jak ważne jest uważne obserwowanie stanu ziemi i bycie przygotowanym na nieoczekiwane zagrożenia.