Grzegorz Borys jest poszukiwany w lasach północnej Polski, podejrzany o zamordowanie swojego ledwo co narodzonego sześcioletniego syna, Oliwiera. Dramatycznego odkrycia dokonała matka malucha, która wróciła wcześniej z pracy.
Jaki był motyw działania Grzegorza Borysa?
W tej chwili trudno jest spekulować, jakie były motywy Grzegorza Borysa w czasie domniemanej zbrodni. Wiele osób nie wyobraża sobie skrzywdzenia własnego dziecka, a tutaj mówimy o człowieku, który podobno z zimną krwią poderżnął gardło swojej Oliwii.
W mieszkaniu zbiega policja znalazła napisaną przez niego notatkę, z której można wywnioskować, że z jego psychiką nie dzieje się nic złego. Mężczyzna napisał krótki, ale przerażający list.
Przepraszam za wszystko; wszyscy jesteście zwierzętami.
Chciał stanąć twarzą w twarz z Grigorijem Borysem. To, co przekazał, było szokujące. “Nie ufam temu człowiekowi”.
Czy Grzegorz Borys sprawiał kłopoty w domu?
Sąsiedzi wyrazili już swoje opinie na temat Grzegorza Borysa. Według niektórych był nadpobudliwy i czasami kłócą się o drobne niedogodności w sąsiedztwie, takie jak miejsce do parkowania. Inni zauważyli, że nigdy nie rozstawał się ze swoim nożem, a nawet chodził z nim na plac zabaw.
Jednocześnie ludzie, którzy widzieli go codziennie, nie mogli powiedzieć ani jednego złego słowa o jego relacjach rodzinnych. Mówią, że jeden ze świadków widział go i jego żonę więcej niż raz na tarasie, gdy spokojnie pili kawę. Z domu nie dochodziły żadne krzyki ani odgłosy walki. Wydawali się wieść szczęśliwe życie.
Żona Grzegorza Borysa coś przeczuwała.
Możliwe jednak, że żona poszukiwanego wiedziała więcej niż sąsiedzi. Jak donosi Fakt, kobieta wróciła do domu w piątek wcześnie, bo po pracy, przeczuwając, że coś mogło się stać.
I okazało się, że miała rację. Dlatego w swoich zeznaniach rzuci nowe światło na ich relacje i potencjalne motywy działań męża. Nadal jednak nie da się ich racjonalnie wytłumaczyć.