Jolanta Kwaśniewska była Pierwszą Damą przez dziesięć lat bez wynagrodzenia i sama opłacała składki emerytalne. Dziś otrzymuje niewielką kwotę miesięcznie, ale nie planuje rezygnować z pracy.

W Polsce dużo mówi się o wysokości emerytur. Po tym, jak polscy artyści opowiedzieli o tym, jak mało dostają z emerytur, do dyskusji włączyła się również jedna z najsłynniejszych osób w polskiej polityce.

Była Pierwsza Dama zabrała głos w sprawie swojej emerytury. Jej wysokość jest zaskakująca.

Temat emerytur celebrytów wywołał ożywioną dyskusję w mediach społecznościowych. Marek Piekarczyk z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) zszokował ludzi, ujawniając, że otrzymuje siedem złotych emerytury, podczas gdy Krzysztof Cugowski tylko 1000 złotych miesięcznie. Ryszard Rynkowski, który zarabia nieco ponad tysiąc złotych, postanowił zabezpieczyć swoje finanse, odkładając pieniądze na rehabilitację. W niepokojących czasach dla ludzi martwiących się o los emerytów, 68-letnia Jolanta Kwaśniewska opowiedziała o swoich planach zawodowych, zaskakując wszystkich.

Były prezydent został wybrany w 1995 roku, co całkowicie odmieniło życie jego żony. W tym czasie Jolanta Kwaśniewska prowadziła własną agencję nieruchomości, ale musiała dokonać znaczących zmian w swojej karierze, gdy zdecydowała się zostać Pierwszą Damą.

Przez dziesięć lat była Pierwsza Dama wykonywała swoją pracę bez wynagrodzenia. Postanowiła nadal opłacać emeryturę z własnych środków, co pozwoliło jej zachować niezbędne świadczenia.

Oznaczało to, że przez dziesięć lat musiała płacić za swoją przyszłą emeryturę bez żadnych pieniędzy z urzędu.

Obecnie emerytura byłej Pierwszej Damy wynosi około 3000 zł miesięcznie. Kwota ta nieznacznie wzrosła w 2021 roku dzięki nowym przepisom, które zapewniły jej dodatkowe 300 zł miesięcznie. Kwaśniewska ma emeryturę, ale nie chce rezygnować z pracy. Obecnie jest prezeską Fundacji „Porozumienie bez Barier” i planuje pracować do osiemdziesiątki, o ile tylko pozwoli jej na to zdrowie. Była Pierwsza Dama twierdzi, że podjęła tę decyzję, ponieważ martwi się o przyszłe pokolenia i wskazuje na znaczące zmiany zachodzące w polskim systemie emerytalnym.