Dwudziestodziewięcioletni Ilja Korolew został niedawno pochowany w Rosji. Mężczyzna został zmobilizowany na wojnę z Ukrainą zaledwie miesiąc wcześniej. Poszedł na pobór po tym, jak żona powiedziała mu: “Nie bądź tchórzem”. Jakie było zakończenie tej historii? Nie takiego spodziewała się kobieta. Dwudziestodziewięcioletni Ilya Korolev zginął na froncie. Osierocił dwójkę dzieci. 

O śmierci zmobilizowanego rosyjskiego żołnierza poinformował lokalny portal e1.ru, który rozmawiał z wdową po nim, Anastazją Koroleva. Dwudziestodziewięciolatek pracował jako pakowacz mięsa i został powołany do komisji wojskowej miesiąc temu w ramach częściowej mobilizacji ogłoszonej przez Putina. 

A już 12 października Ilya zginął w “misji bojowej”. Jak się okazało, do wyjazdu na wojnę zmusiła go… żona, która teraz zalewa się łzami po stracie męża i ojca ich dzieci. 

W pracy Ilya Korolev otrzymał wezwanie do stawienia się w biurze werbunkowym. Był bardzo zaniepokojony i przestraszony. Ale jego żona powiedziała mu: “Idź, nie bądź tchórzem, ochronisz mnie i nasze dzieci” – mówi e1.ru wdowa po zmarłym mężczyźnie.  

Zginął pierwszego dnia walk. 

Żona jest zszokowana, że wszystko dzieje się tak szybko. Jak opisuje, 27 września jej mąż został wysłany do jednostki szkoleniowej. A już rankiem 28 września zostali wysłani do obwodu rostowskiego, który graniczy z Ukrainą. – Powiedziano im, że przejdą miesięczne ćwiczenia. Ale wytrzymali tylko tydzień” – wspomina. 

Jeden żołnierz zginął pierwszego dnia walk. Ponieważ jego jedynym doświadczeniem wojskowym była obowiązkowa służba wojskowa w Rosji, która zakończyła się dziesięć lat temu, jego specjalnością wojskową był “kierowca-mechanik”. Jak wspomina jego żona, podczas służby wojskowej tylko trzy razy trzymał broń w ręku. 

Mobilizacja w Rosji. 

21 września Władimir Putin wydał dekret o częściowej mobilizacji do wojny z Ukrainą. Według oficjalnych doniesień Kremla, dotyczy on trzystu tysięcy rezerwistów. Jednak według niezależnego portalu Meduza, w mobilizacji może wziąć udział nawet 1,2 miliona osób, głównie z dużych miast.