Jak podaje portal o2.pl (informację tę potwierdził również syn byłego przywódcy Solidarności), Lech Wałęsa trafił dziś do szpitala. Czy jego życiu zagraża niebezpieczeństwo?

9 października Lech Wałęsa trafił do szpitala. Informację tę potwierdził jego syn Jarosław, który przekazał mediom dodatkowe informacje na temat stanu zdrowia ojca. Jakie informacje mamy teraz i czy życie byłego prezydenta Polski jest zagrożone?

Lech Wałęsa przebywa w szpitalu. Syn ujawnia informacje o stanie jego zdrowia.

Syn legendy Solidarności lat 80. i byłego prezydenta Polski Jarosława Wałęsy ujawnił mediom nowe informacje na temat stanu zdrowia ojca i jego pobytu w szpitalu. Wałęsa miał zostać przyjęty do szpitala w Gdańsku 9 października.

Najpierw były prezydent martwił się o swoich fanów, którzy śledzą go na Facebooku. Zaniepokojenie wywołało zdjęcie, które zamieścił tam z podpisem: “Znowu mnie złapali”. Co się dzieje ze zdrowiem 80-letniego Lecha Wałęsy?

To nie pierwszy raz, kiedy Wałęsa niespodziewanie trafia pod opiekę lekarzy. Podobna sytuacja miała miejsce w 2021 roku. Wówczas okazało się, że konieczna jest pilna operacja serca i wymiana rozrusznika. Wówczas przywódca Solidarności stwierdził, że jest już stary i gotowy na wszystko.

Jakiś czas później ponownie trafił do szpitala. Powodem była choroba stopy cukrzycowej. Lekarze twierdzili wówczas, że byłemu prezydentowi grozi amputacja nogi. Ostatni raz Wałęsa poczuł się słabo i stracił przytomność rok wcześniej. Okazało się, że miał infekcję nerek.

Tym razem syn byłego prezydenta, polityk Platformy Obywatelskiej Jarosław Wałęsa ujawnił, co się stało. Zaniepokojeni pracownicy portalu internetowego o2.pl zadzwonili do niego i zapytali o stan zdrowia noblisty. Okazało się, że była to rutynowa kontrola i badanie.

Wpis na Facebooku zalała fala komentarzy, podtrzymując lidera Solidarności na duchu. – Lecz się, dbaj o siebie, bo w niedzielę wybory” – napisał internauta Andrzej. – “Szybkiego powrotu do zdrowia Panie Przewodniczący! W końcu kto jak nie Pan może to zrobić? – skomentowała sytuację użytkowniczka Facebooka o imieniu Beata.